Irys
irys - piękny książę
pyszni się jak paw
tyle w nim barw.
Trzy płatki kapryśnie
wygięte ku górze
mienią się fioletem
żółcią, brązem, różem.
Inne - symetrycznie
na dół odchylone
dumnie potrząsają
kwiatowa koronę
Na długiej łodydze
leciutko się chwieje
w poranek majowy
słoneczny, pogodny
wie, że go podziwiam,
że jest tego godny
Irysy
Ciemnych irysów dostałem pęk,
Nie wiem od kogo.
Serce me drżący ogarnął lęk,
Ciemnych irysów dostałem pęk
I patrzę na nie z dziecinną trwogą:
"Co też te kwiaty mi przynieść mogą?"
- Lęk.
I list dostałem. Słowa: "Bez słów"
Jeno w nim były. ...
Jak tchnienie dawnych najdroższych bzów,
Żal mi przyniosły słowa:
"Bez słów"...
Śród wspomnienia słodkiej bezsiły
Znów mi się oczy twoje przyśniły,
Znów...
Julian Tuwim
Znów zakwitły Irysy
dumnie wzniosły swe głowy
wyciągając szyję do słońca
bezwstydnie rozchyliły
falbany swych płatków.
Patrzę,
zmysłami ogarniam
zaklęte w nich piękno.
Patrzysz?
Ale czy widzisz?
Znów zakwitły Irysy.
O !
O szczęście ! widzieć irys.
Kolor indygo jak kiedyś suknia Eli
i delikatny zapach, jak zapach jej skóry.
O, jaki bełkot żeby opisać irys,
który kwitł, kiedy nie było żadnej Eli
i żadnych naszych królestw
i żadnych krajów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz